Rok 2022 był golfowo ciekawy pod wieloma względami. Po raz TRZYDZIESTY The Open został rozegrany na polu Old Course w St Andrews, po raz czwarty US Open gościł w The Country Club w Brookline, Massachusetts na przedmieściach Bostonu, na polu na którym w 1913 roku nikomu nieznany caddy amator Francis Quimet wygrał turniej wielkoszlemowy, czyniąc największą niespodziankę w historii tego sportu, i wreszcie lokalnie, ale nie mniej ważne dla mnie, w Tarnowie Podgórnym otwarto 18 dołkowe pole golfowe Black Water Links i to dokładnie w setną rocznicę… no właśnie, powołania do życia Poznańskiego Klubu Golfowego.
Golfowa pustynia Polski
Przez 25 lat grania w golfa pogodziłem się już dawno z faktem, że moje rodzinne miasto ochrzczono golfową pustynią Polski i można je śmiało zgłaszać do Księgi Rekordów Guinessa w kategorii największa metropolia na świecie bez 18 dołków w promieniu 100 km, aż tu nagle późną jesienią 2020 dociera do mnie wiadomość, że Pani Elżbieta Grendecka odkryła dowody na nie tylko na istnienie pola golfowego w Poznaniu, ale także na to, że owo pole było pierwszym i najstarszym golfowym obiektem jaki postał w Polsce międzywojennej. Szach mat!!! Istny Game-changer. Z zakały całego regionu i przejmująco długiej ignorancji skok z prędkością światła i teleportacja do pierwszej ławki i pozycji prymusa. Ale wszystko po kolei.
Klub na poznańskim Sołaczu
W magazynie „Żołnierz wielkopolski” z 1922 roku autor posługujący się inicjałami S.M. w artykule o wiele mówiącym tytule „Golf” przybliża nam nieco tę skrytą przez długie dekady tajemnice. Poznański Klub Golfowy znajdował się na Sołaczu, położonym w północno-zachodnim obszarze miasta, który jako podmiejska dzielnica willowa wyłonił się w końcu XIX wieku, dokładnie za koszarami artyleryjskimi, w których stacjonował w tym czasie 7 Wielkopolski Pułk Artylerii Ciężkiej. Dla mnie to o tyle zaskakujące, bo jadąc codziennie z domu na lekcje na strzelnicę golfową w rezydencji Solei na ul. Wałeckiej, przejeżdżałem setki razy dosłownie obok.
Z wojną w tle
Dlaczego właśnie tam rozpoczął się polski golf? Dlaczego akurat wojsko zaangażowało się w tę piękną dyscyplinę sportu? Chociaż to jedynie domysły, całkiem niezłym powodem mogła być wojna polsko-bolszewicka w latach 1919-1920. Właśnie z powodu tego konfliktu powstało realne ryzyko zajęcia Warszawy przez Rosjan, w związku z czym personel zarówno tak zwanego Poselstwa Brytyjskiego jak i Ambasady Szwedzkiej został ewakuowany okresowo od początku sierpnia 1920 roku w bezpieczniejsze miejsce, bardziej na zachód, do stolicy Wielkopolski. Skoro ówczesny ambasador brytyjski Sir William Grenfell Max-Muller był, wspólnie z ambasadorem Szwecji Augustem Cossa Anckarsvärdem, jednym z inicjatorów powstania w 1923 roku Warsaw Golf Club w podwarszawskich Siekierkach, to dlaczego nie miałby zaangażować się rok wcześniej w zorganizowanie pola golfowego w Poznaniu?
Pierwszy sezon golfowy w Poznaniu
Niestety nie dowiemy się tego na 100 %, ponieważ wszystkie poznańskie muzea oraz większość lokalnych autorytetów historycznych z zakresu wojskowości i obronności oraz sportu są zgodni… zawieruchy wojennej nie przetrwała żadna mapa, żaden dokument i jakiekolwiek inne pomocne archiwalne zapiski, które pomogłyby odnaleźć dokładną lokalizację któregoś z dziewięciu dołków, czy skromnego domku klubowego. W magazynie „Sport Polski” z 29 kwietnia 1922 roku znajdujemy jedyną wskazówkę na ten temat. Autor tekstu pisze o „Otwarciu I-go sezonu golfowego w Poznaniu” które miało odbyć się:
„… w niedzielę dnia 30-go kwietnia o godz. 4-tej po południu na placu golfowym (za koszarami artylerii na Sołaczu), gdzie przy końcowym przystanku tramwajowym (wówczas dojeżdżała do tego miejsca 9-tka) wskazywać się będzie drogę na plac golfowy. O jak najliczniejszy udział członków oraz gości uprasza Poznański Klub Golfowy…”.
Golf dla zdrowia
Co wiemy jeszcze na pewno? W Przeglądzie Porannym z 26 lutego 1922 roku także znajdziemy informacje o powołaniu klubu do życia. W dziale „Kronika” autor wyjaśnia, że ta inicjatywa
„ma na celu uprawianie w Polsce dotychczas mało znanego sportu golfowego. Sport ten nadaje się zwłaszcza dla starszych osób, którzy dla zdrowia konieczny pobyt na powietrzu zamiast spaceru chcą zastąpić sportowym ruchem. Golf ma w porównaniu do innych tę zaletę, że można go uprawiać samemu i również w większej ilości, wybierając sobie przy tym dystans gry i tempo do swej woli.”
O ile zgodzę się w kwestii dystansu, o tyle tempo dostosowane do naszych potrzeb świadczy o tym, że piszący ten tekst z pewnością nie był golfistą albo na polu, które odwiedził grało naprawdę niewiele osób. Skłaniam się ku ocenie, że obie te opcje są prawdziwe.
Florian Znaniecki – socjolog i golfista
Co ciekawe autor wskazuje osoby, które udzielają dodatkowych informacji dzieląc wszystkich dodatkowo na wojsko i cywilów: osobom cywilnym pomagał profesor Florian Znaniecki, oraz profesor Adam hrabia Żółtowski, natomiast osobom wojskowym pomagała kadra Oddziału III Sztabu D. O. K. nr VII w Poznaniu. Ten pierwszy znalazł się wśród zaangażowanych w golfa nie przypadkowo, bowiem zanim Znaniecki wykładał Filozofię i Socjologię na Poznańskim Uniwersytecie Adama Mickiewicza, pracował, badał i pisał książki przez prawie dekadę (1913-1919) w Stanach Zjednoczonych wspólnie z amerykańskim socjologiem Williamem Thomasem, który jak opisują autorzy książki „The Polish Peasant in Europe and America: A Classic Work in Immigration History”:
„Thomas… kochał dobre ubrania, uwielbiał grę w golfa i z łatwością poruszał się po modach i prądach społecznych” .
Po niemalże dekadzie pracy i przyjaźni z aktywnym golfistą, Florian Znaniecki, z pewnością po powrocie do ojczyzny, debiut golfowy miał już dawno za sobą, więc jak miałby nie angażować się w powstanie takiej inicjatywy w swoim nowym, starym domu? Nie dziwi też fakt, że był na tyle dobry, że w mistrzostwach klubu zajmował czołowe miejsca.
Pierwsze walne zgromadzenie klubu
W magazynie „Sport Polski” z 15 kwietnia 1922 roku, w formie newsa sportowego, otrzymujemy zapis pierwszego walnego zgromadzenia Poznańskiego Klubu Golfowego, który odbył się 27 marca 1922 roku u wicekonsula angielskiego, Crawforda Roberta Mackenzie, w trakcie którego uchwalono statut klubu, wybrano skarbnika oraz członków zarządu. Z tekstu dowiadujemy się również, że klub zrzeszał już 40 osób i nowe wnioski o przyjęcia spływały stale do sekretariatu, oraz że termin otwarcia sezonu przesunięty został na 23 kwietnia z powodu kiepskiej pogody. Lata mijają, a problemy na polach golfowych, jak widać, ciągle te same. Autor tekstu dodaje także, że ten czas dodatkowy władze klubu wykorzystają na kupno dodatkowych kijów (oryginalnie lasek golfowych) i piłek, a także wykończenie budynku klubowego, co ciekawe, postawionego przez „władze wojskowe”. Dodatkowych informacji o działalności klubu i zbliżających się turniejach czytelnicy mogli poszukać u świeżo wybranego prezesa stowarzyszenia, majora brygady Fryderyka Douglasa, dowódcy baterii zapasowej 15 pułku artylerii polowej lub u skarbnika klubowego, starosty powiatu zachodnio poznańskiego, Pana Stanisława Ziołeckiego, którego historia zapamięta jako głównego inicjatora poznańskiej rozgłośni radiowej, a także u sekretarza, Pana Adama Znanieckiego.
Pierwsi mistrzowie
Z czasopisma „Żołnierz wielkopolski” wiemy, że klub pod koniec pierwszego sezonu zrzeszał już około 50 członków i to zarówno cywilów i wojskowych. Wiemy, że w październiku odbyły się zawody klubowe i najlepszy rezultat oraz tytuł mistrza klubu przypadł porucznikowi Mizgalskiemu, drugie miejsce zajęła profesor Anna Znaniecka, a trzecie miejsce zgarnął jej mąż Florian Znaniecki, w turnieju par zwyciężyli Pani Serdzianka i ponownie porucznik Mizgalski. Niestety nie zachowały się żadne informacje ani o ilości uderzeń zawodników, ani o samym polu, długości dołków czy ich norm. Może któryś z golfistów chwalił się konkretnymi osiągnięciami w jakimś liście, ale takie rarytasy ciągle czekają na odkrycie.
Black Water Links wzorem Lecha Poznań
Życie potrafi zaskakiwać i pisać naprawdę pokrętne scenariusze i bardzo różnie rozdaje karty. Poznański klub Golfowy założono 27 marca 1922 roku i w zasadzie wszelki ślad po nim zaginął, osiem dni później powołano do życia Lutnię Dębiec w strukturach Poznańskiego Związku Okręgowego Piłki Nożnej, co było początkiem najbardziej flagowego zespołu Poznania na niemalże całe stulecie. Każdy przecież zna Lecha Poznań. Mam nadzieję, że Black Water Links przez następne sto lat pójdzie bardziej w kierunku tej większej kopanej piłki. Tym bardziej, że ze wszystkich obiektów, które istniały na ziemiach polskich w okresie międzywojennym, czyli w Warszawskich Siekierkach, Powsinie, Łańcucie, Julinie, Parku Ołtaszyńskim we Wrocławiu, Głogłówku, katowickim Giszowcu, Wieńcu, Skrzydłowie czy Szczawnie Zdroju, nic nie przetrwało do dzisiaj.
fot. Black Water Links